Divénié, 5 stycznia 1989 r.
Moi Drodzy!
1. W Afryce środkowej ze względu na gorąco, w kościołach nie ma szyb ani witraży w oknach, lecz zostawia się ozdobne otwory. Budowniczowie tych kościołów nie przypuszczali, że będą one miały zastosowanie praktyczne. Afrykanie bowiem nie połykają śliny, tylko ją wypluwają. Skoro więc nabożeństwa trwają długo, nie sposób utrzymać śliny w ustach. Nic dziwnego, że wierni mając otwór w oknie, podchodzą do niego i plują...
Jednak szef naszego Komitetu Parafialnego sam doszedł do wniosku, że jest to niekulturalne zachowanie i po Mszy św. powiedział do wiernych: „Na Mszy zachowywaliście się jak Murzyni, a nie jak Biali. Widzieliście, żeby choć raz ojciec Jan lub Marian szli do okna i pluli?” Odpowiedzieli: „wapi” tzn. „nie”.
2. W okolicach Divénié (Kongo) ludność jest biedna, nie tylko dlatego, że pozostaje
w lasach i jest odcięta od „świata” i uprawia pole w sposób prymitywny, lecz również dlatego, że pozostaje wierna dawnym przekonaniom, np.: ten co uprawia duże pole, jest oskarżany o współpracę ze złymi duchami, bogaty również. W dodatku choroby i śmierć przychodzą według nich przez innych ludzi, których trzeba ukarać lub nawet uśmiercić, by zło odeszło.
3. Wraz z rozpoczęciem ewangelizacji Konga pojawiły się liczne sekty religijne, bliskie mentalności afrykańskiej. Obok modlitwy, sekty te zajmują się wyszukiwaniem złych ludzi (sorciers) i uzdrawianiem. Np. w sekcie „nguzistów” uzdrawia się przez taniec, u „buzistów” pije się dużą ilość wody, co sprawia, że chory wymiotuje, a według ich przekonania wyrzuca z siebie chorobę...
4. Jest ogólne przekonanie w naszym regionie, że może w rodzinie istnieć ktoś, szkodzący członkom rodziny w sposób mistyczny. Wtedy należy go zabić. Taką też ofiarą padł jeden chłopiec z naszej misji, który chciał zostać bratem zakonnym. Rodzina ze strony ojca, nie zgodziła się na to i sprawiła, że temu chłopcu „ginęły rzeczy”; na dworcu zginęły mu pieniądze, na rekolekcjach dokumenty osobiste, na praktyce (był sam w pokoju w nocy) jeden but i spodnie... Odesłano go do rodziny, by uregulować te sprawy, aby w końcu on sam nie zginął.
5. Na całym świecie zdrada małżeńska może przynieść niespodziewane skutki, nie tylko dla zainteresowanych, lecz dla całej rodziny. W jednej z naszych wiosek, w wyniku porachunku na niewiernej żonie, śmierć poniosło 7 osób, a dwie zostały ranne.
Pomyślmy, gdyby wszystkie niewierności małżeńskie były tak rozliczane... ludność świata nie przekroczyłaby jeszcze 5 mld, a szpitale byłyby zapełnione nie chorymi lecz rannymi.
6. W związku z wielką niemoralnością i niewiernością małżeńską, jaka jest w Kongo, prawdziwym okazuje się ich przysłowie: „Dziecko dowiaduje się od matki, kto jest jego ojcem...”.
7. Matki afrykańskie karmią piersią dzieci często do dwunastego, a nawet piętnastego miesiąca. Pokarm zastępczy i butelki ze smoczkiem są bardzo drogie. Samych smoczków raczej się nie używa. Stąd też, babcia by uciszyć swojego wnuczka, zamiast sztucznego smoczka, daje mu do ssania swoją naturalną pierś.
8. Ciągle trwają badania czy trąd jest zakaźny czy nie? Mnie osobiście przekonała wypowiedź tutejszego lekarza, który podał mi przykład, że jeden poligam miał trzy żony, wszystkie chore na trąd, a on sam umarł na inną chorobę...
Ks. Marian Pazdan
Kongo-Brazzaville
Głoście Ewangelię 4(1989), s. 18 – 20.